Cześć Kochani!
Czy tylko mnie zaskoczył koniec lata? Wrzesień był tak ciepły, że cicho liczyłam, że zostanie tak na dłużej. Niestety, a może stety, przemijanie jest nieuniknione, a chłodniejsze, deszczowe dni pojawiły się znienacka. Nie ukrywam, że w tym roku byłam bardziej przygotowana. Już we wrześniu przeszukiwałam sklepowe półki w poszukiwaniu jesiennych i haloweenowych dekoracji. W niektórych sklepach już wtedy mogłam znaleźć bombki i pół metrowych mikołajów, ale nie, zima i klimaty Bożego Narodzenia to nie mój vibe, ja jestem jesieniarą!
Co robi jesieniara jesienią?
Przyznam, że polubiłam jesień dość niedawno. Urodziłam się w listopadzie, więc naturalnie zdawałoby się, że będzie mi ona najbliższa. Powroty do szkoły łączące się nieuchronnie z jesienią niekoniecznie dawały poparcie dla tej pory roku, a do tego chłód, ziąb, deszcz i nadmorski wiatr. To nie było to, co lubiłam najbardziej. Jednak okazało się, że wystarczy dobrze się przygotować, a jesień może okazać się naprawdę przyjemna. Na jesień przygotowuję się w papier, miękkość, ciepło, zapach i przytulność, a mianowicie książki, koce, herbatę, świece i ciepłe swetry. Pokrzepia mnie również niemętniejąca zieleń mojej domowej dżungli i mnóstwo innych rzeczy, które umilają mi ten czas – liście, tony kasztanów, szyszki i żołędzie. Wszystko to sprawia, że jesień staje się o wiele milsza. Jesień to niestety również czas przeziębień i choć ratuję się imbirem, pierzgą i miodami, o których wcześniej pisałam, czuję, że odporność podupada. A jak u Was ze zdrowiem? A jak już jesteśmy w temacie miodów i Pasieki Rodzinnej, w ostatnim wpisie, nie wspomniałam o jeszcze jednym darze z pszczelej natury, czyli świecach z pszczelego wosku, które umilają mi początki tegorocznej jesieni.
Świece z… właściwie z czego?
Uwielbiam blask świec i umilają mi one wieczory przy książce, szczególnie, że o tej porze roku szybciej robi się ciemno. Wybór świecy nie jest jednak taki oczywisty, jak mogłoby się wydawać – możemy wybrać świece z wosku pszczelego, sojowego, palmowego, kokosowego, syntetycznego czy parafiny. Przy podjęciu decyzji warto zwrócić uwagę przede wszystkim na własne zdrowie. Parafina to wosk naftowy i tak samo, jak nie brzmi to najlepiej, niezbyt korzystnie działa na nasz organizm, wydzielając szkodliwe substancje podczas spalania. Podobnie wosk syntetyczny – mieszanka różnych materiałów, to tańszy, ale niekoniecznie zdrowy wybór.
Warto postawić na naturalne produkty, które nie tylko pięknie wyglądają i pachną, ale mają na nas pozytywny wpływ. Świece z pszczelego wosku nie emitują podczas spalania szkodliwych substancji, takich jak benzopiren, toluen czy acetaldehyd, a wręcz przeciwnie – mogą pomóc w oczyszczaniu powietrza w pomieszczeniu, ponieważ usuwają alergeny, kurz i inne zanieczyszczeń z powietrza, a do tego palą się o wiele dłużej niż sztuczne odpowiedniki, więc wyższa cena przekłada się na jakość i trwałość.
Zwijane świece z wosku
Zwijane świece kojarzą mi się z dzieciństwem i przez bardzo długi czas korzystałam z nich właśnie w takiej formie. Ten rodzaj świec ma jednak swoje minusy – spalają się szybciej niż świece pełne, są bardzo delikatne i nieodpowiednio przechowywane mogą się zniekształcić lub ubrudzić. Mają natomiast cudowną i niepodrabialną fakturę, która przemawia na ich korzyść głośno i wyraźnie.
Zapachowe świece z pszczelego wosku
Szczerze mówiąc wcześniej nie wiedziałam, że takie w ogóle są, bo pszczele świece kojarzyłam z prostymi gromnicami oraz świecami zwijanymi. Nie trafiłam natomiast wcześniej na świece z domieszką zapachową. Woń wanilii jest delikatna i przyjemnie komponuje się z miodowym zapachem wosku, natomiast lawenda jest intensywna, a wosk nieco poskramia jej zapachowe zapędy. Świece palą się bardzo długo, a szklany, zamykany pojemniczek na pewno znajdzie drugie życie. Mam już sporą szufladę szklanych pojemników po świecach i powoli myślę nad ich wykorzystaniem. Myślę, że jesień to idealny czas na to, a do tego okazuje się, że nie trzeba w ogóle ich rozpalać, aby przyjemny zapach uniósł się po pomieszczeniu.
Świece w szkle
Świeczki z wosku kurzą się, jak wszystkie, więc taka zapakowana w szklane pudełko z pokrywką to mój faworyt 😉 Naturalny knot dość długo dymi się po zgaszeniu świecy i ja ten zapach uwielbiam, mój mąż niekoniecznie, więc pokrywka świetnie się sprawdza do szybkiego gaszenia bez rozniecania cudownego zapachu.
A co z resztą przyjemnych, ciepłych, miłych i pachnących rzeczy, którymi otaczam się jesienią? O tym opowiem Wam w kolejnych wpisach!
Agnieszka
1 thoughts on “Kuszący zapach jesieni”