Cześć Kochani,
dziś przychodzę do Was z trzecią już komedią kryminalną Pani Iwony Banach. Razem czytaliśmy już Czarci Krąg i Klątwę Utopców a tym razem przyszedł czas na nieco więcej świątecznego klimatu z książką Białe święta, zimny trup. Gotowi?
Muszę przyznać, że przedświąteczny czas zawsze mnie zaskakuje. Może dlatego, że mam urodziny 27 listopada i jest to czas ni świąteczny ni jesienny ni halloweenowy, kiedy na szafkach obok wyciętych dyni i stroików z liści stoją już ubrane w czerwono-białe czapki mikołaje. To czas, kiedy chciałabym jeszcze zatrzymać ostatki jesieni, a za oknem piętrzą się już stosy białego puchu. Kalendarzowa zima zaczyna się dopiero za miesiąc, 22 grudnia, a za oknem już jakby zimowo. Znacznie łatwiej byłoby, gdyby pory roku trzymały się swoich ustalonych pór, a śnieg nie padał wcześniej niż 22 grudnia (oczywiście liście na drzewach powinny się trzymać dokładnie do 23 września i ani dnia krócej). Niestety nie wszystko działa tak, jakbyśmy chcieli, a świąteczny czas, podobnie jak zima, zaskoczyła i drogowców i chodnikowców też. W zasypane śniegiem wieczory czas jakby zwalnia, noce są dłuższe, dni jakby przelatują przez palce. Więcej czasu spędzamy w domu, pod kocem, z herbatą i książką. Przynajmniej ja. Kiedy wszystko zwalnia, zwalniam i ja, łapię za książkę i przenikam do świata białych świąt i zimnych trupów.
Białe święta, zimny trup
Pani Iwona Banach, z niezawodnym jak zwykle poczuciem humoru, po raz kolejny wciągnęła mnie w całości i rozbawiła do łez. Na pewno już wiecie, że uwielbiam jej poczucie humoru oraz życiowo-ludowe prawdy, które wylewają się z kart jej komedii, a także bohaterów zarysowanych tak, że nie tylko możemy się z nimi utożsamić, ale i znielubić do szpiku kości. Tym razem, jeszcze trochę przed świętami, przeniosłam się w iście świąteczny nastrój z komedią kryminalną Białe święta, zimny trup wydawnictwa Dragon. Emilia Gałązka, kobieta z krwi, kości i metalu to moja ulubiona bohaterka tej komedii, za to Pawełka wręcz nie cierpię (dajcie znać, czy macie tak samo)! W komedii nie mogło oczywiście zabraknąć postaci krew w żyłach mrożącej i w tym wypadku jest to grasujący po wsi wilkołak, którym prawdopodobnie jest Rafael, chociaż kto tam za wilkołakami nadąży. Poza tym czas na grasowanie znalazł sobie nienajlepszy, ponieważ wszyscy przygotowują się do nadchodzącej kolacji wigilijnej (kobiety szykując posiłki, sprzątając mieszkanie, polerując sztućce i odkurzając podłogę, a mężczyźni jak to mężczyźni – pijąc w knajpie). I jak tu znaleźć czas z jednej strony na przedświąteczne przygotowania a z drugiej na śledztwo w sprawie zabójstwa (chociaż czy na pewno było to zabójstwo)? Jeśli myślicie, że Wasze święta bywają szalone, to możecie grubo się mylić! Bardzo polecam i zapraszam do lektury! Zobaczcie też poprzednie recenzje na blogu.
Agnieszka
Fajny świąteczny klimat 🙂