Cześć Mordeczki!
Pewnie zauważyliście, że w tym roku zabrakło na blogu wpisu z pomysłami na Walentynki. A to dlatego, że pomysłów nie mieliśmy żadnych i wszystko wymyśliliśmy na ostatnią chwilę. Finalnie wyszło zupełnie inaczej, niż zaplanowaliśmy i lepiej niż mogliśmy się spodziewać! Ale po kolei. Zapraszam na kulinarną walentynkową podróż do bliskowschodniej restauracji New Namaste w Kołobrzegu!
Butter Chicken moja miłość!

Kocham Butter Chicken odkąd poznałam mieszankę przypraw Garam Masala i pierwszy raz spróbowałam to danie w Namaste właśnie, czyli jakieś trzy lata temu! New Namaste poznaliśmy przypadkiem podczas wizyty w Kołobrzegu. Pamiętam, że szukaliśmy czegoś innego niż nadmorskie fish and chips, bo jakość i świeżość ryb w niektórych nadmorskich budkach błaga o litość. Byliśmy już po skosztowaniu dań w innych indyjskich restauracjach w Koszalinie, więc wiedzieliśmy, że indyjskie smaki na pewno nam podpasują. Ale nie spodziewaliśmy się takiej kulinarnej przygody i ekstazy smaków. Naprawdę!
Ostatnio byliśmy ze znajomymi z pracy w innej indyjskiej restauracji i wiedziałam, że Butter Chicken i chlebki Naan to coś, co po prostu muszę zamówić! Cicho liczyłam na to, że koszalińska Ambasada stanie się dla mnie drugim indyjskim domem, tuż po Namaste. Że już nie będziemy musieli pakować się w auto i zasuwać do Kołobrzegu, żeby zanurzyć się w indyjskiej przygodzie kulinarnej. Że będziemy mieli te bliskowschodnią ostoję tuż obok, kilka kroków od domu.
Niestety. Zawiodłam się na całej linii! Butter Chicken nie miał nic wspólnego ze smakiem zapamiętanym z New Namaste, wcale nie pachniał Indiami, a chlebek Naan był, o zgrozo, surowy! Od razu wiedziałam, że muszę odczarować ten smak. Werdykt był jeden! Walentynki w New Namaste!
Indyjskie Walentynki


W weekend byliśmy zajęci innymi sprawami, więc stwierdziliśmy, że poświętowanie walentynek w walentynkowy poniedziałek to będzie najlepszy pomysł. Pojedziemy do Kołobrzegu, zjemy, wrócimy – plan idealny! Niestety nie przewidzieliśmy najgorszego – New Namaste okazało się zamknięte!

Co zrobić, trudno. Wybieramy plan B i India Spice Express – mała, niepozorna budka z dość tanim indyjskim jedzeniem! Jedliśmy tam już raz, więc wiedzieliśmy, że jedzonko będzie ok – bez szału, ale typowy indyjski street food z oryginalnymi przyprawami, więc całkiem nieźle. Decyzja podjęta, po pracy jedziemy do indyjskiej budy.
Walentynkowa niespodzianka
Po dniu pełnym służbowych przygód czekało mnie pierwsze zaskoczenie! Otóż mąż stał na dole z pięknym, wiosennym bukietem kwiatów. Szalenie mnie zaskoczył, bo kompletnie się tego nie spodziewałam. Jednak to był dopiero początek! Zgadnij gdzie jedziemy – usłyszałam i wcale nie musiałam zgadywać! Mimo zamkniętej restauracji mój mąż zarezerwował nam stolik! Nawet nie wiecie, jaka byłam szczęśliwa! Już w drodze wybierałam z menu smakołyki, które zamówimy.

Oczywiście postawiłam na Butter Chicken, kurczak w pomidorowo-maślanym sosie i chciałam znaleźć jeszcze coś ekstra, ale nic nie wyglądało aż tak kusząco. Wiedziałam, że New Namaste na każdą okazję ma dodatkowe okazjonalne menu i tak było i tym razem! Z walentynkowego menu wybraliśmy Chicken Chilli – Milli – Filet z kurczaka w indyjskim sosie z dodatkiem warzyw, pod pierzynką z mozzarelli.
Na wstępie dostaliśmy pyszne wafle Papadams. Nie znajdziecie ich w menu, są podawane jako czekadełka do każdego dania. Od razu skojarzyły mi się z chipsami, które znajdowały się w daniu zamawianym na Woodstocku w wiosce Kryszny! Nie spodziewałam się, że jeszcze gdzieś znajdę ten smak.


Po prawej kuszący Butter Chicker, a po lewej przepyszne Chicken Chilli – Mili! Aż szkoda, że tego drugiego dania nie ma w menu na stałe, bo chciałabym spróbować go ponownie!
Do kurczaczka zamówiliśmy też czosnkowy chlebek Naan. Zawsze bierzemy jeden na spółę, bo jest tak wielki, że nie mieści się na talerzu. Zobaczcie sami!
Kochani, okazało się, że Namaste w Kołobrzegu zostało zamknięte i zastąpione naleśnikarnią. Bardzo mi przykro.
10.09.2023


Pamiątka z Namaste
Widzicie ten uroczy czerwony balonik w kształcie serca? Sporo takich unosiło się pod sufitem w New Namaste robiąc romantyczny, walentynkowy klimat. Jeden z nich latał blisko naszego stolika. I słuchajcie, niechcący zabrałam go ze sobą! Niechcący zawinęłam wstążkę o ramiączko plecaka i dziarsko wyszłam z balonem z restauracji. Zauważyliśmy go kilka kroków dalej i nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu. Pamiątka z New Namaste wyszła z nami!
Walentynkowy zachód słońca
Po pysznym obiedzie poszliśmy na długi spacer w stronę portu. Zobaczyliśmy latarnię morską i poszliśmy wzdłuż portowego deptaku, żeby jak najbardziej poczuć ten nadmorski klimat. Dochodząc do końca drogi trafiliśmy idealnie na romantyczny walentynkowy zachód słońca. Tego nawet się nie spodziewaliśmy!

Kołobrzeg pięknie wygląda w odcieniu zachodzącego słońca! Nie tylko my zachwycaliśmy się tym urokiem tej chwili. Muszę przyznać, że pogoda trafiła się idealna, było prawie bezwietrznie, a fale leniwie uderzały w promenadę.

Skorzystaliśmy z pięknej pogody z zrobiliśmy sobie długi spacer po plaży. To był naprawdę przyjemnie spędzone popołudnie! Oby więcej takich!

Na koniec spaceru znaleźliśmy jeszcze klimatyczną rzeźbę, która idealnie pasowała do tego dnia. I tak spędziliśmy tegoroczne walentynki. A Wy?


Mam nadzieję, że spędziliście ten dzień równie przyjemnie jak ja, czy to z drugą połówką czy w samotności. Bo przecież walentynki to święto miłości – także tej self, więc single – głowa do góry! Macie przy sobie najważniejszą osobę, którą możecie się opiekować tego dnia i każdego innego – siebie!
Buziaki!
Agnieszka
Uwielbiam Kołobrzeg ❤ będę musiała w końcu wybrać się też do tej restauracji 😀
Koniecznie, bardzo blisko latarni, więc można zajść w trakcie zwiedzania 😉
Często jestem New Namaste Kołobrzeg. Fajny wpis! Lubię takie orientalne smaki 🙂 New Namaste w Kołobrzegu to zawsze ten tam smak!