Cześć Kochani!
Ostatnio wspominałam Wam o mojej wycieczce do Muzeum w Swołowie, które było pierwszym punktem wakacyjnego wyjazdu. Kolejnym było znajdujące się w Strzelinku, 10 kilometrów od Słupska – Zoo Charlotta. Zapraszam do zwiedzania!
Uwielbiam kontakt z naturą i zwierzętami. Niestety oprócz mojego dzikiego kota Stefana i gołębi przesiadujących na pobliskim drzewie, nie mam ku temu większych sposobności. Właśnie dlatego wpadłam na pomysł odwiedzenia zoo. A pomyślałam o tym już w maju, kiedy wraz z mężem jechaliśmy do muzeum w Słupsku. Niestety tego dnia zoo było czynne bardzo krótko, ponieważ był to dzień świąteczny, a pogoda nie sprzyjała zwiedzaniu na otwartym terenie. Ale my się nie poddajemy, złapaliśmy kawałek ładniejszej pogody i przystąpiliśmy do zwiedzania!
Zoo Dolina Charlotty
O Dolinie Charlotty pierwszy raz usłyszałam kilka lat temu, kiedy koncert grał tam Johnny Depp wraz z Hollywood Vampires – na 14 edycji Festiwalu Legend Rocka. Wtedy myślałam, że Dolina Charlotty na pewno jest gdzieś obok Krzemowej Doliny, a już na pewno obok Doliny Noteci. O faktycznej lokalizacji Doliny Charlotty dowiedziałam się przypadkiem i od razu ruszyłam w tamtym kierunku, wzdychając za hollywoodzkimi wampirami, którzy byli tak blisko, a tak daleko.
Dolinę zwiedziłam jednak nie w poszukiwaniu wampirów, a całkiem żywych stworzeń, a w Zoo Chalotty ich nie brakuje! Zobaczyłam zwierzęta, których nie widziałam nigdy w życiu, a o istnieniu niektórych nie miałam nawet pojęcia. A Wy, znaliście je wszystkie?
Historia Zoo w Dolinie Charlotty
Początkowo na terenie, na którym teraz znajduje się zoo, była stajnia, a nieco później zwierzyniec z dzikimi zwierzętami, takimi jak: dziki, jelenie szlachetne czy daniele. Dalszy rozwój doprowadził do tego, że powstał tu Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych, który w 2012 przekształcił się w ogród zoologiczny. Fokarium powstało rok później a motylarnia, dopiero w 2020 roku. Wiele osób mówiło mi, że byli w zoo, ale motyli nie widzieli – to właśnie dlatego 🙂
Kraina bajek zoo Charlotta
W zoo wydzielono specjalną strefę dla najmłodszych – krainę bajek, gdzie naprawdę można przenieść się do świata dziecięcej fantazji. W krainie znajdziemy domki bohaterów uwielbianych bajek:
- Królewna Śnieżka i Siedmiu Krasnoludków – obok której oglądać można marę patagońską króliki,
- Kot w butach – obok którego zamieszkały papugi ararauny,
- Jaś i Małgosia obok domku gołębi ozdobnych,
- Rybak i Złota Rybka – obok gęsi i kaczek,
- Calineczka koło mieszkania nutrii,
- Pinokio – nieopodal uistiti białouchych oraz pigmejek,
- Czerwony Kapturek.
W domkach można poczuć się jak małe dziecko. W każdym z nich posłuchacie fragmentów bajek i zobaczycie znanych Wam z bajek bohaterów i to naturalnych rozmiarów. Jeszcze nigdy nie widziałam tak wielkiego wilka przebranego za babcię 🙂
A po za tym – chyba pierwszy raz w życiu widziałam na żywo nutrie! Szalenie mi się spodobały 🙂 Wyglądają jak połączenie kota i szczura. Ponoć te były i tak małe. Przy okazji dowiedziałam się, że wieki tamu mój wujek hodował nutrie na futra. Nie spodziewałam się, że można hodować takie zwierzęta!
Muszę przyznać, że chętnie wróciłabym do zoo, chociażby po to, żeby prześledzić ich dzień i zrobić im jeszcze więcej fotek. Te zwierzęta są szalenie fotogeniczne!
Wodne zoo safari
Wodne zoo safari to atrakcja, która najbardziej mi się spodobała! Podczas półgodzinnego rejsu po stawku na terenie zoo dowiedziałam się wiele o zwierzętach tam mieszkających. Chłopak, który był przewodnikiem na statku, opowiadał tak ciekawie, że nie zauważyłam, jak minęło pół godziny podróży! Było naprawdę świetnie i bardzo ciekawie – tej atrakcji nie możecie ominąć. Jeśli zastanawiacie się czy warto – jak najbardziej!
W trakcie przejażdżki wodnym safari zatrzymaliśmy się na wyspie lemurów i mogliśmy oglądać te majestatyczne zwierzęta z bliska! Tego dnia było bardzo gorąco, więc lemury leniwie spały na ziemi i w swoich domkach. Jeden zdążył mi zapozować do zdjęcia tuż przed drzemką! Czyż nie jest śliczny? Zastanawialiście się, po co lemurom pasiaste biało-czarne ogonki? Służą im do komunikacji między sobą. Tak oryginalny ogon jest widoczny z daleka nawet w gęstej trafie.
Motylarium zoo Charlotta
Pierwszy raz byłam w motylarium i jestem zachwycona tym miejscem. W środku jest szalenie wilgotno i gorąco, ponieważ taki klimat jest najodpowiedniejszy dla motyli. Samych motyli na pierwszy rzut oka nie było zbyt wiele, ale wystarczyło wytężyć wzrok, żeby spostrzec ich delikatne ruchy.
W motylarium zadbano, aby motyle miały się gdzie przed nami schować, gąszcz roślin spełniał swoją funkcję i pozwalał motylom odetchnąć od naszych spojrzeć. Na szczęście uzbroiłam się w cierpliwość i ustrzeliłam kilka pięknych okazów – oczywiście obiektywem aparatu.
Udało nam się nawet być świadkiem narodzin i śmierci motyli – niektóre z nich żyją jedynie godzinę. Na fotografii widzicie motyla o błękitnych skrzydłach – kilkadziesiąt sekund po wyjściu z kokonu. Na początku wyglądał jak wygnieciona koszulka, ale powoli zaczął się pompować i po chwili poleciał zwiedzać swój nowy dom.
Muszę przyznać, że większą część zwiedzania tego miejsca, stałam właśnie przy takim domku narodzin i rozmawiałam z panią, która zajmowała się motylami i pomagała im wyswobodzić się z kokonów. W samym motylarium mogłabym spędzić wiele godzin, zachwycając się pięknem narodzin.
Muszę przyznać, że bardzo zaciekawiła mnie praca przy motylach. To musi być bardzo trudne zbierać codziennie martwe motyle, ale myślę, że ten ból równoważy się z pięknem narodzin.
Będąc w motylarium, czy tym w zoo Charlotty, czy w Waszym mieście, na pewno spotkaliście się z pokrojonymi owocami cytrusowymi leżącymi w naprawdę wielu miejscach. To zachęty, aby motyle zamiast chowania się w gęstwinach, posiliły się i pokazały zwiedzającym piękno swoich skrzydeł.
A Wy, macie motylarium w swoim mieście i byliście już w takim miejscu? Słyszałam, że najlepiej do motylarium przychodzić w bardzo słoneczne i ciepłe dni, wtedy mamy szansę zobaczenia większej ilości pięknych okazów wygrzewających się na słońcu. W chłodniejsze dni, kiedy zachmurzenie jest większe, motyle poruszają się bardziej leniwie i szanse na uchwycenie ich w pełnej okazałości jest o wiele mniejsze.
Mapa zoo Charlotta
Muszę przyznać, że mapa zoo była dla mnie zupełnie nieczytelna, ponieważ nie dało się zwiedzić wszystkich zwierząt w kolejności. Obok kas i wejścia do zoo znajduje się nr 32 – woliera przechodnia Ameryki Południowej, a numer 1, czyli ostronosy – na samym końcu zoo, w strefie wodnego zoo safari.
Finalnie okazało się, że nie trafiliśmy do nr 31 – nie spotkaliśmy lam! Koniecznie muszę to narobić kolejnym razem. Na szczęście do muzeum mam dość blisko – mniej niż 100 km. Akurat na jednodniową wycieczkę.
Ceny biletów Zoo Charlotta
Ceny biletów do Zoo Charlotty różnią się w zależności od miesiąca, w którym chcecie je zwiedzić – ceny po sezonem są nieco niższe, więc może warto zwiedzić zoo jesienią? Niestety nie kupimy biletu na wszystko w jednym pakiecie, osobno trzeba kupić bilety na poszczególne atrakcje.
Bilet do zoo Charlotta to 30 zł za bilet normalny (25 zł – bilet ulgowy), Wodne Safari to dodatkowy bilet za 16 zł (ulgowy 13 zł), a Fokarium to kolejny bilet za 15 zł (ulgowy 12 zł), czyli cały pakiet kosztuje nas 61 zł! Czy to dużo czy mało, oceńcie sami.
A co powiem o tamtejszym fokarium? Zupełnie nic, bo w fokarium nie byliśmy. Chcieliśmy zostawić sobie coś na następny raz, bo do zoo w Dolinie Charlotty na pewno wrócimy jeszcze nie raz i wtedy Wam wszystko opowiem!
A Wy lubicie takie miejsca? Zwiedziliście już zoo pod Słupskiem? Dajcie znać w komentarzach!
Agnieszka
Nutrie można spotkać na wolności w moim rodzinnym mieście. 🙂 A zdjęcie lemura mnie urzekło! Urodzony model. 😉
Naprawdę? Nie miałam pojęcia, że one żyją w Polsce na wolności 🙂 Wyobrażasz sobie mieć taką nutrię jako zwierzątko domowe? Haha
Uwielbiam jeździć z córkami do ZOO. Niby to dla dzieci, a sama mam wiele radości. Miejscówkę zapisuję. Gdy będziemy w okolicach Słupska zabiorę tam dziewczynki 😉!!!
Ja tam uważam, że całe życie można być dzieckiem i cudownie się bawić niezależnie od wieku i tego, co ludzie powiedzą 🙂
Ale tam fajnie! Muszę się wybrać 😀
Koniecznie 😉