Cześć Kochani!
Czy Wam też tak szybko minął ten miesiąc? Mnie uciekł sprzed nosa w strasznym tempie, a razem z nim ciepłe letnie dni. Podsumowania miesiąca to doskonały czas, żeby zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć minionym dniom. Tym razem musiałam się długo zastanowić nad tym, co działo się u mnie w tym miesiącu! Dużo podróżowałam, spędzałam czas na świeżym powietrzu, pluskałam się w jeziorze, bawiłam na koncertach i zwiedzałam! Brzmi jak sierpień doskonały? Dla mnie tak!
Co działo się u mnie w sierpniu?
Sierpień to chyba mój ulubiony miesiąc w całym roku. Może dlatego, że dopiero teraz woda w Morzu Bałtyckim pozwala na pływanie (wcześniej jest o wiele za zimna), a może dlatego, że to ostatnie chwile, żeby nacieszyć się ciepłymi dniami przed nadejściem jesieni. A ta zbliża się do nas wielkimi krokami i trudno tego nie zauważyć. Trawy żółkną, liście spadają i nawet kasztany już dojrzały. Dzieci powoli wracają do szkoły, a ja szykuję ciepły kocyk na nadejście jesieni – w tym roku upragnionej, bo zapowiadającej wyczekiwany spokój i regenerację.
Koncertowy sierpień
W sierpniu koncertowałam! Letnie miesiące to czas festiwali i koncertów, więc i mnie nie mogło na nich zabraknąć. Byłam w moim rodzinnym Koszalinie na koncercie Zalewskiego oraz na Festiwalu Euforia Dźwięku w Dąbiu Lubuskim koło Zielonej Góry. Wydarzenia różniły się od siebie diametralnie – z jednej strony spokojny i kameralny koncert akustyczny, a z drugiej szalona, plenerowa zabawa przy muzyce elektronicznej! Muszę przyznać, że to pierwszy taki festiwal elektroniczny, na jakim byłam, ale na pewno nie ostatni. Dopiero niedawno wpuściłam do mojego muzycznego repertuaru ten rodzaj muzyki i już widzę, że zostanie ze mną na dużej. Moja rockowa dusza nie może się nadziwić taką otwartością 🙂
Zwiedzanie Zielonej Góry
O mojej podróży o Zielonej Góry już niedługo Wam opowiem, bo naprawdę jest o czym opowiadać! Była to chyba moje pierwsze samotne zwiedzanie, więc na pewno zapamiętam je na dłużej. Zielona Góra okazała się pięknym miastem pełnym tradycji i… pomników bachusików umieszczonych w całym mieście! Jakie było moje szczęście, kiedy zauważyłam jednego z bachusików, popijając kawkę w zielonogórskiej kawiarni Karmelek. Od razu wiedziałam, że muszę znaleźć ich jak najwięcej! Znacie inne miasta, prócz Gniezna i Wrocławia, które szczycą się podobnymi figurkami? Dajcie znać – na pewno je zwiedzę!
Ulubieńcy sierpnia
Regeneracja
Oj tak! W tym miesiącu postawiłam na regenerację, dlatego długi sierpniowy weekend spędziłam nad jeziorem i to bez telefonu! Chwilami czułam się dość niekomfortowo, kiedy nie mogłam uwiecznić pięknego widoku nad jeziorem Rakowym czy ważki, która spędziła kilka chwil na moim kolanie, jednak sprawiło to, że zamiast wpatrywać się w nowości na instagramie – spędziłam czas tu i teraz, zachwycając się pięknem dnia. Dzień nad jeziorem, bez żadnych „muszę” a z samymi „chcę” to naprawdę odprężający czas.
Co najlepsze, dzień wcześniej kupiłam sobie wodoodporne etui na telefon, aby móc sfotografować podwodną faunę i florę, ponieważ jezioro Rakowe jest jednym z czystszych, jakie widziałam w okolicy i można w nim obserwować mnóstwo ryb. I wcale nie trzeba głęboko nurkować, bo rybki podpływają bardzo blisko i obgryzają stópki. Poza tym woda w jeziorze była cudownie ciepła i aż nie chciało się z niej wychodzić. Niestety może i etui ze sobą zabrałam, ale telefon został w domu 🙂
Roślinkowe nowości
Dawno nie wspominałam Wam nic o moich roślinnych nowościach. Niedawno dołączył do mnie ten piękny wielokolorowy kroton. To już drugi kroton w mojej kolekcji, ale pierwszy właśnie jest w trakcie umierania i nie mam pojęcia dlaczego. Ostatnią opcją będzie przesadzenie i mam nadzieję, że się sprawdzi. A po prawej moja piękna kaletea, która po długich przejściach – uszczęśliwiła mnie i zakwitła. Pierwszy raz widziałam kwiatki kaletei 🙂 W domku mam już ponad 30 roślin, więc myślę, że przyszedł czas, żeby nieco opowiedzieć Wam o nich i ich przeżyciach. Już niedługo przygotuję zielony wpis pełen kwiatów! Chcecie?
Dajcie znać w komentarzach!
Agnieszka
Piękne widoki. Dawno nie byłam nad jeziorem, a szkoda. Nie wiedziałam, że w Gnieźnie też są takie figurki.
Ja też byłam zaskoczona 🙂 To najlepsza forma zwiedzania dla mnie 🙂
Super u Ciebie ten miesiąc minął. Szkoda, że już jesień nadeszła!